Już za kilka dni Gdańsk stanie się centrum światowego short tracku. W ramach World Tour Short Track na lodzie zmierzą się najlepsi zawodnicy globu. Nie zabraknie reprezentantów Polski oraz łyżwiarzy GKS Stoczniowiec. Wśród nich wystąpi Kamila Sellier (Stormowska) medalistka Pucharu Świata, mistrzostw świata i Europy w sztafecie, a prywatnie świeżo upieczona żona reprezentanta Polski, Diane’a Selliera. Para marzy o wspólnej walce o medal olimpijski w sztafecie mieszanej.
Przed zbliżającym się turniejem oraz początkiem olimpijskiego sezonu Kamila opowiada w rozmowie z PZŁS o przygotowaniach, doświadczeniach z igrzysk w Pekinie oraz życiu po ślubie.
– Co czujesz, gdy pomyślisz, że igrzyska olimpijskie są już za kilka miesięcy?
Kamila Sellier: – To, że mam jeszcze kilka dobrych miesięcy do przepracowania. Staram się nie skupiać na tym, ile czasu zostało, tylko myśleć o tym, że wiele pracy jeszcze przede mną.
– Masz doświadczenie z Pekinu. Jak wspominasz tamte igrzyska?
– Trudno mówić o doświadczeniu w kontekście imprezy, która odbywa się raz na cztery lata. To wydarzenie, na które każdy sportowiec chce pojechać. Myślę, że wtedy nie doceniałam tego momentu. W Pekinie nie myślałam o tym, że spełniam marzenie z dzieciństwa. Z perspektywy czasu bardzo doceniam tamten czas.
– Czego nauczyły cię tamte igrzyska?
– Żeby doceniać każdą chwilę. Żyć tu i teraz, nie planować wszystkiego krok po kroku. Co ma się wydarzyć, to się wydarzy. Ja mogę tylko ciężko pracować, by dążyć do swoich celów.
– Niedawno wzięłaś ślub. Czy trenowanie u boku męża daje nową energię?
– To najważniejszy sezon całego czterolecia, więc treningi na pewno nie będą lżejsze. Ale cieszę się, że mamy spokój w życiu prywatnym. Na treningach zwykle ze sobą nie rozmawiamy. Każde z nas wykonuje swoje zadania, a sugestie zostawiamy na czas po treningu.
– Jesteś bardzo wszechstronną zawodniczką. Finały World Touru czy Pucharu Świata osiągałaś we wszystkich konkurencjach. Czy to daje ci dodatkową pewność siebie przed kwalifikacjami?
– To także duża odpowiedzialność. Chcę jeździć każdy dystans, bo czuję, że stać mnie na to fizycznie i psychicznie. Ale jest to trudne – szczególnie psychicznie. Startowanie w pięciu–ośmiu biegach dziennie, na coraz wyższym poziomie, w krótkim odstępie czasu, jest bardzo wymagające.
– Czy czujesz, że możesz być nadzieją medalową na Mediolan? Indywidualnie czy w sztafecie?
– Na razie czuję tylko tyle, że przede mną kilka miesięcy do igrzysk. Co ma być, to będzie.
– Masz szansę jechać po medal olimpijski u boku męża w sztafecie mieszanej. Rozmawiacie o tym?
– Nie będę ukrywać, że stało się to moim marzeniem. Ale na razie skupiamy się na pracy, którą musimy wykonać.
– Czego można ci życzyć na pół roku przed igrzyskami?
– Have fun and enjoy the road. – Czyli: dobrej zabawy i przyjemniej podróży.































































